Rowerowa Rugia 2012, czyli wakacje bez samochodu ; dzień 4
-
DST
18.70km
-
Czas
01:47
-
VAVG
10.49km/h
-
Temperatura
23.0°C
-
Sprzęt Unibike Expedition
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzień czwarty przeznaczony jest na zwiedzanie Stralsundu zwanego Wrotami Rugii. I znów mając do dyspozycji jeden dzień trzeba dokonać wyboru. Z uwagi na dzieci decydujemy się na „Ozeaneum” i spacer po starym mieście. Oczywiście samych muzeów morskich jest tutaj kilka nie wspominając zabytków architektury, więc znów musielibyśmy zostać na dłużej. Kilkugodzinna wizyta w „Ozeaneum” jest pełna wrażeń: każdy coś dla siebie tutaj znajdzie: mnóstwo informacji i eksponatów związanych z morzami. Istotne jest to, że chodzi o morza nam bliskie: Bałtyckie i Północne. Najbardziej utkwił mi w pamięci rowerowy wyścig z…pingwinem, delfinem, makrelą, śledziem i innymi morskimi stworzeniami. Jak widać cykloza dotarła nawet do tak szacownej instytucji. Edith i dzieci były zachwycone wielkimi rybami zarówno żywymi (rekiny, płaszczki, ławice śledzi) jak i modelami wielorybów w skali 1:1. W czasie specjalnego seansu w nastrojowym oświetleniu można zrelaksować się słuchając odgłosów tych niesamowitych, wielkich stworzeń. Jedyne czego brakowało, to napisów, lub audio-przewodnika w j. polskim. Od rana było pochmurno i ciepło, więc przejażdżka i przechadzka po mieście była bardzo przyjemna. Posiliłem się bułką z rybą maślaną i ruszyliśmy w miasto zwiedzać i…szukać fast fooda. Część poświęcona architekturze mniej lubiana przez nasze dzieci to zwiedzanie wielkiego, pełnego cennego wyposażenia i zwieńczonego dwoma charakterystycznymi wieżami St. Nikolai Kirche oraz rynku (tym razem bez straganów). Na szczęście był tam kącik z zabawkami i kredkami, który w krytycznym momencie został odkryty przez dziewczynki. Tradycyjnie po wizycie w kościele nastąpiło poszukiwanie naklejek na rowery w przeciwieństwie do Greifswaldu zakończone sukcesem. Pani w informacji turystycznej skierowała nas także na dworzec, gdzie dziewczyny znalazły to czego szukały. W ładnym parku wypatrzyliśmy placyk zabaw z koparką, więc sami rozumiecie, że nie mogliśmy go tak po prostu ominąć. Ani się spostrzegliśmy i nastał wieczór: a tu jeszcze zakupy i powrót na camping. Dzień pełen wrażeń podsumowaliśmy z dziećmi fascynującą grą w Dobble, co pomału stało się już wieczorną tradycją naszej ekipy. Gdy słońce definitywnie schowało się za horyzont nastała „era Stralsundera”….