Sierpień, 2013
Dystans całkowity: | 446.60 km (w terenie 10.00 km; 2.24%) |
Czas w ruchu: | 26:01 |
Średnia prędkość: | 17.17 km/h |
Liczba aktywności: | 15 |
Średnio na aktywność: | 29.77 km i 1h 44m |
Więcej statystyk |
No i policzyłem...
-
DST
29.30km
-
Czas
01:28
-
VAVG
19.98km/h
-
Temperatura
22.0°C
-
Sprzęt Unibike Expedition
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na 7 spotkanych ciemnym świtem rowerzystów 4 nie miało żadnego oświetlenia.
Ciekawe jak to wypadnie w przyszłym tygodniu, gdy wrócę na swoją stałą trasę. Hmmm połowa... to gorzej niż mi się wydawało.
Do pracy i z powrotem
-
DST
29.30km
-
Czas
01:30
-
VAVG
19.53km/h
-
Temperatura
23.0°C
-
Sprzęt Unibike Expedition
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pogoda piękna; tylko głupota niektórych poraża: jeżdżą bez oświetlenia po zmroku. Wygrało dziewczę bez świateł przejeżdżające na czerwonym przez skrzyżowanie Taczaka i 26 Kwietnia. Życzę koleżance powodzenia (będzie jej potrzebne) Jutro ich policzę ; ciekawe jaki to procent spotykanych rowerzystów ?
Do pracy i nie tylko
-
DST
30.00km
-
Czas
01:34
-
VAVG
19.15km/h
-
Temperatura
24.0°C
-
Sprzęt Unibike Expedition
-
Aktywność Jazda na rowerze
Idealnie ciepło.
Opis kinderwyprawki na Pojezierze Drawskie udało mi się już zrobić. Zostają wakacje.
Krótki spacer na Cmentarz Centralny
-
DST
16.00km
-
Czas
01:11
-
VAVG
13.52km/h
-
Temperatura
23.0°C
-
Sprzęt Unibike Expedition
-
Aktywność Jazda na rowerze
Powoli, niedzielnym tempem pojechaliśmy z Edith na Cmentarz. Było słonecznie i ciepło; tylko jedna Pani obruszyła się na nasz widok...
Do pracy tylko
-
DST
29.60km
-
Czas
01:33
-
VAVG
19.10km/h
-
Temperatura
23.0°C
-
Sprzęt Unibike Expedition
-
Aktywność Jazda na rowerze
Resztki lata. Wszystkie piekarnie przed szóstą zamknięte; efekt: czekam w Warzymicach na otwarcie tej najbliżej pracy. Nie mam szans nie spóźnić się. A jesienne klimaty dopadają nie tylko mnie. Kolega Misiacz też już wietrzy "złotą polską".
Do pracy tylko
-
DST
29.90km
-
Czas
01:35
-
VAVG
18.88km/h
-
Temperatura
23.0°C
-
Sprzęt Unibike Expedition
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiejszy poranek potwierdził wczorajsze obawy: kłęby pary z ust i mgły unoszące się nad rowem melioracyjnym przy ul. Europejskiej i nad łąkami przy ul. Bronowickiej.. Było zimno, ale po południu przyjemna termokomfortowa temperatura. Biorę się za opis weekendowej kinderwyprawki z rodzinami z forum podrozerowerowe.
Do pracy tylko
-
DST
29.40km
-
Czas
01:34
-
VAVG
18.77km/h
-
Temperatura
20.0°C
-
Sprzęt Unibike Expedition
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jeszcze lato, choć w powietrzu już...
Do pracy krócej jak gdyby i zaległości
-
DST
29.40km
-
Czas
01:28
-
VAVG
20.05km/h
-
Temperatura
23.0°C
-
Sprzęt Unibike Expedition
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rankiem spotkanie z Hopfenem uświadomiło mi, że lato i wakacje definitywnie dobiegają końca :-(
Ciepło i mokro. Przed większym deszczem po południu zdążyłem uciec :-)
Udało się wreszcie nadrobić największe zaległości wpisowe: o lipcowej wycieczce do Świnoujścia, Kamminke i Golm można przeczytać i popatrzeć na naszym blogu
Zostały jeszcze wakacje do opisania no i weekenedowa kinderwyprawka; kiedy ach kiedy to zrobić, gdy rower wciąż żąda kolejnych obrotów korbą ?? Chyba zostaną jesienne słotne wieczory ?
Kinderwyprawka 2013 Dzień II: Pojezierze Drawskie
-
DST
39.20km
-
Teren
10.00km
-
Czas
02:07
-
VAVG
18.52km/h
-
Temperatura
24.0°C
-
Sprzęt Unibike Expedition
-
Aktywność Jazda na rowerze
W niedzielny poranek wybraliśmy się na poranną mszę święta do pobliskiego Stawna. I jak to zwykle bywa okazało się, że nawet w tak małej wiosce można się natknąć na "wielką historię". Jednym z jej śladów jest były cmentarzyk na wzgórzu, na którym pochowano obywateli...Estonii. W czasie II wojny światowej uciekając przed Rosjanami dotarli oni aż tutaj... Niestety warunki życia były tutaj dla nich tak trudne, ze większość z nich zmarła w ciągu bodajże roku. A może zabiła ich tęsknota za rodzinnymi stronami ? Wieś jest zadbana, widać gospodarską rękę mieszkańców i ich inicjatywę. We wsi jest kościół z ciekawą historią i XVI-wiecznym dzwonem, ładna kapliczka ; aż przyjemnie się tutaj zatrzymać. Więcej o historii tej ciekawej wsi możecie poczytać tutaj
Po powrocie do Lubieszewa zwinęliśmy obozowisko i samochodami udaliśmy się znów do Cieszyna. To był nasz punkt startu do dalszej penetracji trasy rowerowej do Połczyna. Po przejechaniu kilku kilometrów asfalt skończył się podobno na skutek braku chęci partycypacji jakiejś gminy... ot taka polska współpraca. Popas pod okazałym dębem i wizja braku asfaltu wpłynęły chyba demobilizująco na grupę, która zawróciła ku plaży w Cieszynie. My z Edith postanowiliśmy nie poddawać się tak łatwo i ruszyliśmy dalej. Przez 4 kilometry jechaliśmy gruntową drogą wyjeżdżoną na szerokość roweru, ale nie przyczepki. Pauli protestowała. Nagle asfalt znów się pojawił i gdy już zaczęliśmy się cieszyć... po 300 metrach "rozpłynął się" w trawie. Kolejny kilometr gruntówki doprowadził nas do asfaltu; tym razem na dłużej. Zrobiło się upalnie, więc dotarliśmy do Toporzyka, w którym schłodziliśmy się lodami i colą w sklepie "na żądanie". Niestety miejscowa świątynia, choć okazała i zabytkowa była zamknięta. Pozostało nam więc wrócić do Cieszyna. Jak się okazało część uczestników już rozjechała się do domów, więc i my po pożegnaniu się z pozostałymi ruszyliśmy ku domowi. Był to bardzo mile spędzony czas i choć kilometrów w ciągu tych dwóch dni wykręciliśmy tylko 75 byliśmy bardzo zadowoleni. Najbardziej cieszy fakt, ze naprawdę jest nas tak wielu: rowerorodziców i rowerodzieci. Naprawdę serce rosło, gdy patrzyliśmy na zapał i radość kręcących korbami dzieciaków; jest nadzieja: rośnie kolejne pokolenie cyklomaniaków :-)) Pauli też udowodniła sobie samej, że "da radę".
Było pięknie :-))
Zdjęcia są tutaj
Kinderwyprawka 2013 Dzień I : Pojezierze Drawskie
-
DST
45.40km
-
Czas
04:00
-
VAVG
11.35km/h
-
Temperatura
24.0°C
-
Sprzęt Unibike Expedition
-
Aktywność Jazda na rowerze
W piątkowy wieczór 16 sierpnia dotarliśmy do Lubieszewa nad jeziorem Lubie w sam raz. Gdy znaleźliśmy się bowiem samochodem w środku wsi i zastanawialiśmy się, gdzie właściwie jest "Pole u Bruna" natknęliśmy się na sporą grupę znanych nam już i nieznanych rowerzystów: dorosłych i dzieci. Nie było żadnych wątpliwości, ze to uczestnicy Kinderwyprawki 2013, na którą skrzyknęli się forumowicze z forum podrozerowerowe.info. Ale prawdziwego szoku doznaliśmy, gdy po kilku minutach zajechaliśmy na pole namiotowe: na łące położonej malowniczo nad jeziorem Lubie stało kilkanaście namiotów i kilkadziesiąt rowerów małych i dużych oraz przyczepek rowerowych. Według organizatorów było nas tam ok. 50 osób z różnych stron kraju. Piękny to był widok.Po powitaniu z tymi, którzy już pierwszy dzień mieli za sobą rozbiliśmy nasz namiot i zaczęły się rozmowy dorosłych przy ognisku, zabawy dzieci, które trwały długo w noc. Tymczasem rano...Maciej z Kołobrzegu zgodnie z kinderwyprawkową tradycją bezlitośnie uruchomił swój akordeon dając sygnał pobudki. Zaczął się poranny rozruch, którego kulminacyjnym momentem stała się... wizyta piekarni na kółkach. Wreszcie ruszyliśmy przez Stawno do Złocieńca podzieleni na dwie grupy: samochodową i rowerową. Tam po krótkiej wizycie w "Dziale IT" (wiadomo naklejka musi być!) i lodach (nagroda za pierwszy etap:-) )spotkaliśmy się z tymi, którzy wspomagali się samochodami z uwagi na możliwości najmłodszych uczestników poruszających się na własnych kołach. My jako "przyczepkowicze" auto zostawiliśmy "u Bruna". W Złocieńcu wjechaliśmy na trasę rowerową prowadzącą do Połczyna-Zdroju: tutaj wszyscy łącznie z najmłodszymi mogli czuć się bezpiecznie i na luzie. Trasa ma długość 27 km i poprowadzona jest po śladzie dawnej kolejki wąskotorowej; zachowały się budynki dawnych stacji, nawierzchnia jest wyasfaltowana, są miejsca do odpoczynku. Po dotarciu do Cieszyna zajechaliśmy na plażę o wdzięcznej nazwie Gęsia Łączka, a na plaży jak to na plaży: kąpiele, budowanie z piasku itp. atrakcje. Po całym tym słodkim lenistwie ciężko było ruszyć, ale udało się. Wróciliśmy na trasę i podjechaliśmy jeszcze do najbliższej wiaty. Tam nastąpiły roszady i podmiany; jedna z nich dotyczyła Pauliny, która wsiadła na rowerek Marianny podczepiony przez "follow-me" do roweru Maćka. Ruszyliśmy w drogę powrotną do Złocieńca. Nasza dzielna rowerzystka pokonała w ten sposób swoje pierwsze 10 km ! Nagrodą dla wszystkich dużych i małych rowerzystów była wizyta w pizzerii. Po niej ruszyć było jeszcze ciężej, ale daliśmy radę; nawet Paulina dokręciła jeszcze kilka kilometrów i wróciła do przyczepki dopiero na wyraźne żądanie Marianny :-) Cała ekipa wieczorem dotarła na łąkę, na której znów rozpoczął się wieczorny rytuał: kąpiel w jeziorze i ognisko, z którego niektórzy zrezygnowali dopiero bladym świtem.
Zdjęcia są tutaj