Listopad, 2013
Dystans całkowity: | 559.80 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 30:10 |
Średnia prędkość: | 18.56 km/h |
Liczba aktywności: | 15 |
Średnio na aktywność: | 37.32 km i 2h 00m |
Więcej statystyk |
Dojazd do pracy mam dobry...
-
DST
41.20km
-
Czas
02:05
-
VAVG
19.78km/h
-
Temperatura
2.0°C
-
Sprzęt Unibike Expedition
-
Aktywność Jazda na rowerze
...a nawet do przedszkola podjechałem mimo fatalnej pogody. Pomyślałem: przecież rowerem będziemy szybciej i mniej zmokniemy. W nagrodę pod przedszkolem opad ustał :-0
Aha byłbym zapomniał: kilka drobiazgów poprzez serwis naprawmyto.pl udało się ZDiTM-owi poprawić: pod zakazem skrętu w prawo w AL.Piastów pojawiła się tabliczka pt.: Nie dotyczy rowerów ; "lej" przy przystanku autobusowym na Witkiewicza też zlikwidowany ; no i rewelacja: wulgarny napis na znaku zakazu wjazdu na DDRiP zniknął. O to ostatnie prosiłem ZDiTM od ... 3 lat ! No ale udało się :-)
Dojazd do pracy mam dobry...
-
DST
32.60km
-
Czas
01:51
-
VAVG
17.62km/h
-
Temperatura
0.0°C
-
Sprzęt Unibike Expedition
-
Aktywność Jazda na rowerze
Już zimowe jechanie zwłaszcza rano
Do pracy i nie tylko...
-
DST
49.40km
-
Czas
02:28
-
VAVG
20.03km/h
-
Temperatura
-2.0°C
-
Sprzęt Unibike Expedition
-
Aktywność Jazda na rowerze
...bo jeszcze na próbę. Rano dość mocno mroziło: na Redzie ręce zgrabiały mimo rękawiczek. Ale skrobać szyb nie trzeba :-)
Dojazd do pracy mam dobry...
-
DST
39.30km
-
Czas
02:00
-
VAVG
19.65km/h
-
Temperatura
2.0°C
-
Sprzęt Unibike Expedition
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po niemal tygodniu przerwy powrót na siodełko: czysta przyjemność choć temperatura mocno spadła i dwie godziny przed wyruszeniem w drogę powrotną sypnęło śniegiem, jak w najpiękniejszy dzień w roku. Ale to tylko takie straszenie było. Jeszcze w Zdrojach przy Enei wjechałem w kilkudziesięciometrową strefę opadów śniegu.
Na próbę
-
DST
26.80km
-
Czas
01:18
-
VAVG
20.62km/h
-
Temperatura
4.0°C
-
Sprzęt Unibike Expedition
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wolne od pracy, więc mało jeżdżenia ; tylko na wieczorną próbę. Niektórzy wieszczyli dziś, że to już "ostatnie podrygi" na rowerze, bo... snieg zapowiadali. Założyć się jednak nie chcieli :-)
Dojazd do pracy mam dobry...
-
DST
39.30km
-
Czas
01:56
-
VAVG
20.33km/h
-
Temperatura
5.0°C
-
Sprzęt Unibike Expedition
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jesień, jesień, liść ostatni spadł; o 16 już ściemnia się a gdy o poranku wjeżdżam do Warzymic na wschodzie nie wita mnie jutrzenki blask :-(
Dojazd do pracy mam dobry...
-
DST
39.30km
-
Czas
01:59
-
VAVG
19.82km/h
-
Temperatura
5.0°C
-
Sprzęt Unibike Expedition
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś w ochraniaczach, więc nogi nie zmarzły.Poranne minięcie z Iwoną z P. (chyba jej było zimniej, bo zakutana była, że hoho :-) ) Mapy od Macieja przyszły wczoraj, więc od poniedziałku zaczynam P-L-A-N-O-W-A-N-I-E ! Lubię je !
Po mieście tu i tam...
-
DST
43.30km
-
Czas
02:12
-
VAVG
19.68km/h
-
Temperatura
5.0°C
-
Sprzęt Unibike Expedition
-
Aktywność Jazda na rowerze
Piątek trzynastego (wbrew temu co w kalendarzu :-)) , Mad Bike (po termobidon) , potem do pracy. W drodze powrotnej dość ciężko i jeszcze wagony pod Estakadą Pomorską przetaczali, więc nieco wystygłem (bluza została w pracy i jedynie w koszulce i kurtce wracałem).
Pierwszy przymrozek
-
DST
39.30km
-
Czas
01:56
-
VAVG
20.33km/h
-
Temperatura
7.0°C
-
Sprzęt Unibike Expedition
-
Aktywność Jazda na rowerze
Choć na Prawym Brzegu temperatura nie spadła "poniżej krytyki", to na samochodach w Przecławiu regularny szron. Mimo dwóch par skarpet palce nieco zmarzły; czas ponownie przywitać zimowe ochraniacze na butki. Zima za rogiem?
Mamuty nad Werbellinsee
-
DST
26.80km
-
Czas
02:14
-
VAVG
12.00km/h
-
Temperatura
5.0°C
-
Sprzęt Unibike Expedition
-
Aktywność Jazda na rowerze
Idąc za ciosem kolejny dzień długiego weekendu postanawiamy spędzić równie aktywnie jak poprzedni: tym razem busik zawozi nas do Joachimstahl. Tam go porzucamy, by spojrzeć na świat z siodełka. Wkręcamy się ostrym podjazdem koło wieży widokowej Biorama; od ostatniej tutaj wizyty (rok temu ? dwa ? sam nie wiem tak to leci) wykonano na tym fragmencie drogę dla rowerów z dwóch stron przymkniętą barierkami: single zwolnić muszą i przejadą, tacy jak ja i Maciek z doczepkami prawie musza stanąć. Ale barierki są uzasadnione: ostra górka i konieczność włączenia się do ruchu, lub przejazdu na drugą stronę ruchliwej ulicy. Pogoda dziś nie tak łaskawa jak wczoraj: śladu słońca nie widać i wilgoć taka jakaś w powietrzu. Z radością wjeżdżamy w las, w którym "państwo rozwinęło asfalt" i śmigamy w stronę jeziora Werbellinsee. Ma rynnowy kształt, powierzchnię 7,65 km kwadratowych, głębokość 55 metrów, powstało podczas ostatniego zlodowacenia a najniższy jego punkt leży 12 metrów poniżej poziomu morza. Wodę ma cudownie czystą, jak w naszym zachodniopomorskim Ińsku i jest bardzo lubiane przez nurków. Nawet teraz w listopadowe południe co rusz widzimy ekipy zanurzające się w wodzie...brrrrr trzeba to lubić (jak rower? :-) ) Tymczasem docieramy do punktu widokowego na stromej skarpie i rozgrzani podjazdem pedzimy do Wildau. Urocza aleja, której kiedyś nie upolowaliśmy aparatem tym razem pada naszym łupem. Na tym końcu jeziora zaczynają się kanały, wzdłuż których świetnie jeździ się latem obserwując łodzie, łódki i łódeczki, pracę śluzy. Teraz jest jednak zimno, więc nie skusimy się na jazdę w kierunku Eberswalde; robimy kółko wokół jeziora, po szeleszczących liściach z majaczącą na wysepce Askanierturm, w pejzażu lasu bukowego kierujemy się na camping. Niektóre przyczepy i domki są zajęte nawet o tej porze roku o czym świadczą zaparkowane przed nimi rowery. Postój na jedzenie jest bardzo krótki: ciągnie ziąb od ziemi, stół do ping-ponga też nie grzeje, zatem zjadamy co mamy i spadamy dalej. Na drugim brzegu droga przez las do Altenhof. Potem wjeżdżamy na szosę i dłuuuuuuugo nią podjeżdżamy. Po drodze mijamy dawny ośrodek organizacji pionierów NRD (tzw. Pionierrepublik Wilhelm Pieck): w schowanych w lesie niczym jednostka wojskowa budynkach wychowywano przyszłe elity tego kraju. Brrrr... Wygląda jak jednostka pancerna: brama na wjeździe, wartownie, lampy. Teraz też jest tu ośrodek sportowo- młodzieżowy. Lasy wokół piękne; z nieco bardziej odległej historii: Hermann Goering w 1934 roku założył w okolicy rezerwat dla ochrony żubrów, łosi i ufundował pomnik w Eichhorst, który stoi podobno do dziś. Trzeba nam będzie wrócić i znaleźć...Może latem, bo teraz dzień zmierza ku końcowi a my fotografujemy się jeszcze na rozstaju dróg z mamutami i nieco przemarznięci wracamy do Joachimstahl.
Jeśli chcecie popatrzeć na Werbellinsee i okolice to tutaj