Marzec, 2012
Dystans całkowity: | 558.76 km (w terenie 37.00 km; 6.62%) |
Czas w ruchu: | 31:09 |
Średnia prędkość: | 17.94 km/h |
Liczba aktywności: | 16 |
Średnio na aktywność: | 34.92 km i 1h 56m |
Więcej statystyk |
SzMSz czyli do i z ; Szczecin-Mierzyn-Szczecin i kapeć... w piwnicy :-(
-
DST
36.54km
-
Czas
02:05
-
VAVG
17.54km/h
-
Temperatura
5.0°C
-
Sprzęt Unibike Expedition
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jakieś fatum czy co ? Wczoraj kapeć w Węgorzynie a dziś w... piwnicy. W ten sposób po 3000 km mam na kapciokoncie 2 sztuki. A jeszcze wczoraj było Z-E-R-O. Jakimi prawidłami kapeć się kieruje???
"Trzymaj się koła, bo chłopaki dążą do zniszczenia zawodnika" :-)
-
DST
112.41km
-
Czas
05:05
-
VAVG
22.11km/h
-
Temperatura
6.0°C
-
Sprzęt Unibike Expedition
-
Aktywność Jazda na rowerze
To była ostra jazda. Porwałem się nie na mój dystans i nie na moje tempo. Koledzy dzielnie znosili moje spowalnianie a ja starałem się im dorównać. Po dwóch godzinach jazdy dotarliśmy przez Wielgowo i "betonkę" do Chociwla. Tam nastąpił krótki postój, ale że wiał zimny wiatr z każdej strony szybko stamtąd uciekliśmy. Prawdę mówiąc już przed Chociwlem dopadł mnie kryzys, bo górki na szosie były jak dla mnie ostre. Dobrze, że Jarek i reszta cierpliwie na mnie poczekali.Dalej ruszyliśmy w stronę Ińska, które było naszym celem. Po drodze fajne jeziorka i mniej fajne podjazdy, które były tylko treningiem przed tym co nastąpiło później. Po wizycie nad jeziorem zaczęło się... Ruszyliśmy w stronę Węgorzyna przez Storkowo (kopalnia piasku), Brzeźniak i Przytoń. Zmieniłem zdanie na temat pojezierza: dotychczas sądziłem, że to płaski teren. To nieprawda, ale przekonałem się o tym pedałując ostro pod kolejne podjazdy z nieodłącznym towarzyszem " wmordewindem". Przed Węgorzynem zdążyłem jeszcze załapać się na kapcia w tylnym kole. Dzięki chłopakom wymiana dętki poszła błyskawicznie - to zaleta jazdy w grupie z bardziej doświadczonymi od siebie :-) Niestety to już był kres moich możliwości; jeżdżąc z dziećmi nie trzymamy takiego tempa i raczej nie przekraczamy dystansu 70 kilometrów dziennie. Chłopaki ze zrozumieniem podjechali na stację w Runowie i ... popędzili w stronę Szczecina, by zdążyć na obiad. Ja wybrałem pociąg. Reasumując: pogoda i tereny wymarzone do jazdy, ale nie w tym tempie. "Jarki" chciały zrobić "200" (i z wpisu na RS wynika, że zrobili)ja spróbowałem i zrobiłem "100". No cóż uczymy się cały czas. Fotek z tego wyjazdu niewiele, za to dużo radochy z walki o każdy metr podjazdu.
Ciągnie rowerzystę do lasu...
-
DST
25.55km
-
Teren
14.00km
-
Czas
01:34
-
VAVG
16.31km/h
-
Temperatura
2.0°C
-
Sprzęt Unibike Expedition
-
Aktywność Jazda na rowerze
Słońce jeszcze wisiało na niebie, gdy ruszałem, ale była już 17. Myślałem o godzince w lesie, bo potem zrobi się ciemno, ale...zawsze jest jakieś ale. Wspiąłem się szybko przez rezerwat na Szosę Kołowską mijając swoje ulubione miejsce (zwane przez nas "Bezczas"). Las jest najpiękniejszy tam, gdzie człowiek się nie wtrąca. Jakiś rowerzysta zamajaczył mi między drzewami na szosie, ale nie kwapił się w moją stronę, więc po chwili wahania ruszyłem w stronę Chlebowa. Przez drogę śmignął mi nieźle utuczony zajączek a pola pod Chlebowem przywitały mnie klangorem żurawi. Niestety nie dały się zbliżyć na odległość fotograficzną; zresztą "małpką" i tak bym nic nie zdziałał. Chyba, że zapragnęłyby mieć portret... Chciałem zobaczyć kościółek w Chlebowie; tak sentymentalnie, bo gdy byłem tam w 198(4 lub 5 ?) nie miał dachu i był zbiorowiskiem chaszczy zamkniętym murami ścian. Gdzieś w rodzinnym albumie mam jeszcze to zimowe zdjęcie.. gdy ktoś mówi: Chlebowo od razu staje mi ono przed oczami. I śp. Chrzestny, który z racji swego zawodu w tyle miejsc mnie zawiózł, tyle pokazał. Wywarło to na mnie jakieś piętno i chyba w pewnym sensie dzięki Niemu coś mnie "pcha w świat".No, ale nie będę zanudzał. W Chlebowie jest jeszcze pomnik-armatka z czasów wiadomych; ja jednak wolę świątynie(wszelakie).
Co do kościółka teraz wygląda tak jak powinien. Tymczasem księżyc wzeszedł nad kołowskimi polami i czas był wracać, bo las ciemny czekał. Objechałem pola drugą stroną, a żurawie klangorzyły ile wlezie; wciąż je widziałem. Stado saren biegło równolegle ze mną po polu ku linii lasu błyskając białymi zadkami... Było pięknie, rzekłbym magicznie. Przeleciałem obok jeziora w Binowie i stamtąd wdrapałem się 3 kilometrowym podjazdem na Szosę Kołowską. Już było całkiem ciemno, gdy zacząłem zjeżdżać w dół od Głazu Serce. Nic dziwnego, że w pewnym momencie usłyszałem ostrzegawcze chrumknięcie z prawej. Włosy na rękach mi się lekko zjeżyły i wolałem nie sprawdzać czy to to o czym myślę... Trzymając tempo wróciłem do domu... Księżyc był już wysoko. Aha; jeszcze dowiedziałem się, że eksperymenty genetyczne to prowadzi się nie tylko na zwierzętach i kukurydzy; na drzewach też...Testowanie potomstwa??? wow....
Ile lat temu byłem tu ostatnio ???
-
DST
18.22km
-
Teren
8.00km
-
Czas
01:10
-
VAVG
15.62km/h
-
Temperatura
6.0°C
-
Sprzęt Unibike Expedition
-
Aktywność Jazda na rowerze
Nie mogę sobie przypomnieć: 4, 5 ? A przecież ten las mam "za blokiem". Korzystając z krótkiego urlopu wybrałem się na samotną przejażdżkę po Puszczy Bukowej.Tyle lat tu nie byłem, bo z przyczepką raczej nie da się tutaj jeździć, pod górę trzeba się wspinać, a to starszej córce nie bardzo się podoba. No ale jak się przejechałem sam do leśniczówki Kołowo, jak powdychałem tego leśnego powietrza, jak się dotleniłem, jak w błotku ślizgnąłem się parę razy, to... od razu nabrałem ochoty na kolejny wypad do lasu. Obawiałem się też tego błotka na szlaku i jak da sobie z nim radę mój bicykl, ale nie zawiódł. Może jeszcze raz w tym tygodniu uda się na kilka godzin czmychnąć między drzewa? Aha, no i tak jak podejrzewałem zima jeszcze nie uciekła całkiem: jej niedobitki możecie znaleźć w leśnych potokach. A niewiele brakowało, żebym nie wjechał, bo drwale "przymknęli wjazd do lasu". Nie, nie wjechałem tam bez ich zgody: grzecznie zapytałem czy mogę się prześliznąć i uzyskałem zgodę:-) Ale czasów dożyliśmy: las jest monitorowany, żeby nie wjeżdżać autem na leśną drogę (są inne wyznaczone dla aut) i co? Ano nic - i tak wiozą dupsko puszką tędy, bo: " nikt mi nie będzie mówił którędy mam jechać/gdzie parkować/jak stać" itd. itp. Taka łyżka dziegciu w tej leśnej beczce miodu. To co kilka zdjęć?? Próbuję....
Biblioteka, zegarmistrz i WIOSNA :-)
-
DST
8.12km
-
Czas
00:36
-
VAVG
13.53km/h
-
Temperatura
7.0°C
-
Sprzęt Unibike Expedition
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ale piękna pogoda dziś była: idealna dla takich jak my. Mimo braku czasu z uwagi na ważną rodzinną uroczystość nie można się było oprzeć pokusie. Byle jaki pretekst i już jedziemy choć te kilka marnych kilometrów. No to pojechaliśmy do w/w przybytków i jeszcze na ul. Struga sprawdzić postęp prac. Przy Pomorskiej konstrukcje estakady wyjazdowej już stoją. Więc i tu z wiosną zawitało nowe. Miło było przejechać się "w tak pięknych okolicznościach pogody". Na więcej czasu nie starczyło. Szkoda.
SzMSz wiosenny
-
DST
35.72km
-
Czas
01:48
-
VAVG
19.84km/h
-
Temperatura
5.0°C
-
Sprzęt Unibike Expedition
-
Aktywność Jazda na rowerze
Tylko raz w tym tygodniu udało się wsiąść na rower; ten nawał spraw do załatwienia ten nieustający mus zrobienia tego czy tamtego, jeszcze to jeszcze śmo o i jeszcze owo... Jak bardzo czekam już na dłuższe i cieplejsze dni, by wyrwać się z Edith i dzieciakami "za to wszystko", "za tą codziennosć", gdzieś tam... Póki co opracowałem berliński plan i czekam, czekam tych dni ciepłych majowych pedałując po tym Paryżu Północy. W głowie jeszcze zima, żołądek też odmówił posłuszeństwa. No sio zimo sio !!! Nie wierzę już w twój powrót. Dawaj tu swoją siostrę-Wiosnę!!!