Ciągnie rowerzystę do lasu...
-
DST
25.55km
-
Teren
14.00km
-
Czas
01:34
-
VAVG
16.31km/h
-
Temperatura
2.0°C
-
Sprzęt Unibike Expedition
-
Aktywność Jazda na rowerze
Słońce jeszcze wisiało na niebie, gdy ruszałem, ale była już 17. Myślałem o godzince w lesie, bo potem zrobi się ciemno, ale...zawsze jest jakieś ale. Wspiąłem się szybko przez rezerwat na Szosę Kołowską mijając swoje ulubione miejsce (zwane przez nas "Bezczas"). Las jest najpiękniejszy tam, gdzie człowiek się nie wtrąca. Jakiś rowerzysta zamajaczył mi między drzewami na szosie, ale nie kwapił się w moją stronę, więc po chwili wahania ruszyłem w stronę Chlebowa. Przez drogę śmignął mi nieźle utuczony zajączek a pola pod Chlebowem przywitały mnie klangorem żurawi. Niestety nie dały się zbliżyć na odległość fotograficzną; zresztą "małpką" i tak bym nic nie zdziałał. Chyba, że zapragnęłyby mieć portret... Chciałem zobaczyć kościółek w Chlebowie; tak sentymentalnie, bo gdy byłem tam w 198(4 lub 5 ?) nie miał dachu i był zbiorowiskiem chaszczy zamkniętym murami ścian. Gdzieś w rodzinnym albumie mam jeszcze to zimowe zdjęcie.. gdy ktoś mówi: Chlebowo od razu staje mi ono przed oczami. I śp. Chrzestny, który z racji swego zawodu w tyle miejsc mnie zawiózł, tyle pokazał. Wywarło to na mnie jakieś piętno i chyba w pewnym sensie dzięki Niemu coś mnie "pcha w świat".No, ale nie będę zanudzał. W Chlebowie jest jeszcze pomnik-armatka z czasów wiadomych; ja jednak wolę świątynie(wszelakie).
Co do kościółka teraz wygląda tak jak powinien. Tymczasem księżyc wzeszedł nad kołowskimi polami i czas był wracać, bo las ciemny czekał. Objechałem pola drugą stroną, a żurawie klangorzyły ile wlezie; wciąż je widziałem. Stado saren biegło równolegle ze mną po polu ku linii lasu błyskając białymi zadkami... Było pięknie, rzekłbym magicznie. Przeleciałem obok jeziora w Binowie i stamtąd wdrapałem się 3 kilometrowym podjazdem na Szosę Kołowską. Już było całkiem ciemno, gdy zacząłem zjeżdżać w dół od Głazu Serce. Nic dziwnego, że w pewnym momencie usłyszałem ostrzegawcze chrumknięcie z prawej. Włosy na rękach mi się lekko zjeżyły i wolałem nie sprawdzać czy to to o czym myślę... Trzymając tempo wróciłem do domu... Księżyc był już wysoko. Aha; jeszcze dowiedziałem się, że eksperymenty genetyczne to prowadzi się nie tylko na zwierzętach i kukurydzy; na drzewach też...Testowanie potomstwa??? wow....