Dobrze jest mieć wolny piątek, bo...
-
DST
71.60km
-
Czas
05:01
-
VAVG
14.27km/h
-
Temperatura
22.0°C
-
Sprzęt Unibike Expedition
-
Aktywność Jazda na rowerze
...można załatwić kilka spraw na tzw. mieście. Ale oprócz tego odwiedzić jakieś ciekawe miejsce, na które zawsze albo brak czasu, albo spada ono z programu, bo "przecież jest tak blisko, że następnym razem je zobaczę". A tymczasem...niektóre miejsca już "za chwilę" znikną. Tak może być z pierwszym odwiedzonym przez nas w piątek: Szczecińska Wenecja jest już w stanie głębokiego rozpadu i chyba nikomu już nie marzy się jakaś rewitalizacja tego obszaru. Przy ul. Kolumba straszą nie tylko kamienice ale i dawne budynki pofabryczne. Nigdy nie zrozumiem tej "magistrackiej logiki", w myśl której na kamienicach straszących wyglądem i stanem technicznym wiesza się nowe tabliczki z numerami; budynki proszą się o remont na który ponoć nie ma kasy; jest za to kasa na tabliczki, loga i inne "bardzo istotne rzeczy". Całości obrazu dopełnia rozwalająca się jezdnia, po której pędzą tramwaje, osobówki i ....40-tonowe ciężarówki. Uciekliśmy stamtąd czym prędzej a po spotkaniu z Hopfenem udaliśmy się na Cmentarz Centralny. Piękny jak zawsze i o każdej porze. Dalej w kierunku Niebuszewa po starych i nowych szlakach, przejściem podziemnym nr 2 i w kierunku Polic. Przy ul. Ostrowskiej pierwszy cel naszej wycieczki: dawny niemiecki cmentarz: zaskakuje wielkością, pięknym usytuowaniem na wzgórzu, w centralnej części największy pomnik z pierwszej wojny w Szczecinie (niektóre nazwiska są polskie), ujęcie wody z czasów gdy cmentarz jeszcze działał, resztki schodów na tarasy, gdzie chowano zmarłych. Szkoda, że nagrobki poprzewracane; gdyby stały wrażenie byłoby pozytywne; teraz niestety... dobrze, ze gmina raz w tygodniu sprząta, choć firma nie jest zbyt dokładna w tym co robi; ot takie zamiatanie rynku, z uliczkami gorzej.No i ten brak szacunku dla cmentarza jako takiego, o czym świadczą rozbite o pomnik butelki. Smutne to. Ten brak kultury i szacunku niespodziewanie objawia się także kilka kilometrów dalej: na pomniku poległych żołnierzy radzieckich przy ul. Nehringa jakiś "patriota" czerwoną farbą wyraził swój głos w sprawie; właśnie w jakiej sprawie??? Robimy krótką przerwę kawową i dalej jedziemy ul. Nehringa na kolejny cmentarz na Stołczynie. Tutaj większość nagrobków stoi i samo miejsce jest lepiej zadbane. Odwiedzamy jeszcze XV-wieczny kościółek i staczamy się ku Odrze. Na kolejny cmentarzyk nie starczy nam już czasu. Przez "zapomniany szczecin" wracamy ku Wałom Chrobrego, na których żegnamy się z Hopfenem. Potem wieczorem "dokręcam" jeszcze kilometry do Centrum, aby odebrać auto z naprawy. Dystans jak "na wakacjach" mi wychodzi.
Jeśli macie ochotę na zdjęcia