iskiereczka74 prowadzi tutaj blog rowerowy

Do Zoo w Eberswalde

  • DST 76.00km
  • Czas 05:16
  • VAVG 14.43km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Sprzęt Unibike Expedition
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 22 lipca 2012 | dodano: 29.07.2012

Pobudka o czwartej nad ranem nawet latem, nie należy do moich ulubionych punktów programu. Co prawda na wakacjach ptaki budziły mnie o tej godzinie codziennie, ale to były wakacje. Wstaliśmy jednak i popedałowaliśmy na dworzec, żeby "skoroświtnym" pociągiem dotrzeć do Angermünde. Na dworcu była już dość liczna grupa ogarniętych cyklozą dzieciaków objuczonych do granic wytrzymałości rowerów. Dobrze, że DB ma takie a nie inne wagony dla cyklomaniaków.Pociąg też chyba nie lubił w niedzielę ruszać za wcześnie, bo przez 20 minut odmawiał współpracy; w końcu jednak ruszył.Bez biletu (brak automatu w pociągu)dojechaliśmy do Angermunde, które jeszcze spało. Tylko nieliczni odwiedzali dworcowy sklepik w poszukiwaniu świeżych bułek, co i my uczyniliśmy. Lekko posileni ruszyliśmy w drogę biorąc kurs na lasy Grumsiner Forst. Słońce zaczynało już lekko przypiekac, gdy wspinaliśmy się asfaltową szosą wciąż w górę i w górę. W końcu podjazd skończył się, słońce nagla się schowało a my zaczęliśmy zjazd. Zrobiło nam się nawet dość chłodno, więc postanowiliśmy zrobić pauzę kawową we wsi Neugrimnitz, przed którą zaskoczyl nas nagle ten wspanialy dźwięk. Karolina nie wiedziała co to jest, ale ja nie mialem najmniejszych wątpliwosci: to był klangor.Faktycznie:na łące przy szosie para żurawii dawała poranny koncert. Nasz nastepny punkt orientacyjny to jezioro Grimnitzersee: jadąc wzdłuż jego brzegów dojechaliśmy do Joachimsthal, wyjeżdzając w miejscu, w którym znleźliśmy się wiosną, gdy zgubiliśmy drogę. Teraz mogłem już jechać na pamięć do Jeziora Werbellinsee i wzdłuż jego pięknych wysokich brzegów. Na samym szczycie zrobiliśmy przerwę śniadaniową połączoną z obserwacją życia w dużej kolonii wielkich mrówek. Patrząc na ściółkę miało się wrażenie, że cała się rusza. Karkołomne zjazdy ze skarp wzdłuż jeziora były czystą przyjemnością dla całej naszej ekipy. Tak jak nie mieliśmy po raz drugi okazji wejścia na wieżę widokową w Joachimstahl (znów byliśmy za wcześnie), tak tym razem udało nam się obejrzeć proces przepływania kajakarzy i łodzi przez śluzę Eichhorst. Zaś na moście nad Kanałem Odra-Havela spotkaliśmy się z dużym szwajcarskim wycieczkowcem z Bazylei o swojsko brzmiącej nazwie "Fryderyk Chopin". Na wjexdzie do Finowfurt Edith złapała kapcia, co wymusiło kolejną przerwę. Dobrze, że chmury wyglądające na deszczowe przegonił wiatr i wyjrzało słońce. Potem rozpoczęła się bardzo przyjemna jazda wzdłuż Finowkanal, która jak się okazało była pogonią za deszczem. W Eberswalde widoczne były spore kałuże a pod samym ogrodem zoologicznym zaczęło kropić. Na szczęście to nie popsuło nam humorów i zaczęło się oglądanie zwierząt mniej lub bardziej egzotycznych. Były tygrysy, lwy, gepardy, konie, zebry, osły, pingwiny, orły i świnie. Oczywiście placyk zabaw, który jak wiadomo jest stałym i nie podlegającym negocjacjom punktem programu. Ze zwierząt najważniejsze tym razem byly... małe małpki marmozety i tygrysy. Po kilku godzinach dojechaliśmy bez problemów na dworzec i pociągiem wróciliśmy do Szczecina.
Zdjęcia z wycieczki tutaj




komentarze
rowerzystka
| 22:38 poniedziałek, 30 lipca 2012 | linkuj Działa, tylko ja już trochę niedowidzę :)
iskiereczka74
| 19:56 poniedziałek, 30 lipca 2012 | linkuj Link do fotek jest pod tekstem. Nie działa?
rowerzystka
| 16:03 poniedziałek, 30 lipca 2012 | linkuj Świetnie czyta się Twoje relacje, ale ja jestem wzrokowcem, PROSZĘ o fotki jeszcze :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa mniec
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]