BuBiteam w pełnym składzie znów na szlaku
-
DST
57.05km
-
Teren
15.00km
-
Czas
04:44
-
VAVG
12.05km/h
-
Temperatura
8.0°C
-
Sprzęt Unibike Expedition
-
Aktywność Jazda na rowerze
Choć niedzielny poranek wstał szary jakiś i chłodny nie chcieliśmy tak łatwo zrezygnować z wycieczki. Około 10-tej zaczęło się przejaśniać i wyszło słońce. Pełni optymizmu ruszyliśmy więc na pierwszą tej wiosny wyprawę w pełnym składzie naszej ekipy. Pierwotnie w planach była wycieczka "za miedzę", ale z powodu komplikacji związanych z zapakowaniem nowego (większego) roweru Karoliny na samochód postanowiliśmy zmienić plan. Ruszyliśmy w stronę Puszczy Bukowej, aby jej bezdrożami przedostać się do Płoni. Trasa początkowo asfaltowa zamieniła się w leśną drogę. Ten odcinek pokonaliśmy mimo piachu gładko (było lekko z górki) i dotarliśmy do kościółka w Płoni. Ten był tak zastawiony autami wiernych, że nawet robienie zdjęcia nie miało sensu. Dodatkowo droga stała się brukowana i zwłaszcza dla "Kruzenszterna" Pauli mało przyjazna. Na szczęście to tylko kilkaset metrów i znaleźliśmy się na polnej drodze do Śmierdnicy. Ta też była średniej jakości, choć jak się okazało ma status... miejskiej ulicy o miłej nazwie: Herbaciana. Herbatki to tam raczej wypić się nie da. Dalej skręciliśmy na asfaltową szosę do Jezierzyc i dotarliśmy nią do czerwonego szlaku opisanego na mapie jako Szlak Rekowski. Do stawów prowadzi on po prostu asfaltem, potem przechodzi w leśną drogę. W lesie jak wiadomo nie zawsze można jechać ; czasami trzeba poprowadzić. Tak też było i tym razem. Ostatnie 200 metrów lasu pchamy i niespodziewanie wychodzimy na pole. Dziewczyny z ciekawością wspinają się na myśliwską ambonkę - to chyba ich pierwsza wizyta na takim obiekcie. Jakby na potwierdzenie, że jest to najprawdziwsze i czynne stanowisko strzeleckie znaleźliśmy na nim charakterystyczną czerwoną łuskę po myśliwskim naboju "na dzika". Robimy krótką przerwę i chwilę zastanawiamy się, czy aby nie zgubiliśmy drogi, ale widząc zabudowania kierujemy się w ich stronę. To mała i senna wieś Rekowo, w której uwagę zwracają ładne dobrze zachowane domy z pocz. XX w. Świadczą o zamożności dawnych mieszkańców i rozmieszczone są dookoła pustego placu, na którym kiedyś stała świątynia. Dziś został tylko murek okalający plac. Asfaltem (będącym zarazem zielonym Szlakiem im. B. Czwójdzińskiego) docieramy do Bielkowa. Tuż za Rekowem pokonujemy stromą górkę, na którą Karolina wjeżdża prawie do końca. Widać już, że jej możliwości na nowym sprzęcie są większe. To dobrze, bo w perspektywie mamy przecież "czysto rowerowy" wyjazd na Rugię. W Bielkowie skręcamy do Kobylanki, która jest osiedlem domów. W Kobylance wskakujemy na piękną asfaltową ścieżkę rowerową. Ciągnie się ona aż do Stargardu. Im bliżej Jeziora Miedwie, tym tłok na niej coraz większy. Za Zieleniewem to po prostu "sznurki" rowerzystów. Docieramy do Lipnika. To czas na oglądanie koni, podziwianie ich pięknych sylwetek, pełnych gracji ruchów. Można się przejechać, ale dziewczyny nie dają się namówić. My też tylko podziwiamy. Pauli odważyła się nakarmić konia marchewką, wobec kozy jednak nie była już taka odważna.Wracamy ta samą drogą: w Zieleniewie w słońcu połyskuje Miedwie; jest pięknie: nie za ciepło nie za zimno.Fotografujemy jeszcze kościoły w Bielkowie i Płoni. Drzewa zaznaczone na mapie jako pomniki przyrody, z uwagi na brak liści jeszcze nie robią wrażenia. Krótki postój na placu zabaw (tym razem w Jezierzycach)to już rytuał i stały punkt programu każdej naszej wycieczki. Do domu wracamy natlenieni aż miło. Karolina spokojnie dała radę kilometrom i górkom; Pauli spokojnie spędziła kilka godzin w "Kruzenszternie". Zatem BuBiteam pierwsze kilometry ma za sobą. W pełnym składzie ruszymy znów w kwietniu: "za miedzę" i do Wielkopolski.